Nawigacja

Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Losowa Fotka

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

Magda
29-06-2021 19:23
Hej. Jutro (30.06.2021) od godz. 17 działamy w Harcówce przy remoncie pomieszczeń klubowych. Jeżeli ktoś może pomóc to zapraszamy, każdy się przyda, obowiązuje strój roboczy

Dzedzej
21-07-2019 11:59
Nowe drogi w okolicy Lubawki https://czadrow24.
..nnogorskim

Dzedzej
17-06-2019 15:20
Dodane nowości do topo Skalnych Bram z Karkonoszy

Dzedzej
07-06-2019 17:48
w topo Nowej Ziemi 19 nowych dróg - polecam

Chudy
04-06-2019 11:42
Info w sprawie koncertu dla Małego na forum

Dzedzej
26-03-2019 18:54
Aktualizacja w topo Diablak i Ambona w Kaczawskich

Paras
14-01-2019 12:19
Ściana w Jaworzynie Śl.- post na forum

KrzysiekLachniuk
24-10-2018 10:42
Następnie odkucie tynków do cegły na wysokości 1.50 albo i wyżej ( impregnacja cegły itd.). Kolejny krok to odświeżenie lokalu i prace malarskie.

KrzysiekLachniuk
24-10-2018 10:41
Pierwszym etapem jest ogarnięcie lokalu ze starych gratów co nastąpi już w tym tygodniu. Kolejny etap to instalacja nowego pieca z podajnikiem węgla aby lokal był opalany w trybie ciągłym.

KrzysiekLachniuk
24-10-2018 10:40
Informacyjnie: Po ostatnim spotkaniu w niezbyt licznym gronie ustaliliśmy że podejmiemy próbę reanimacji lokalu klubowego i przywrócenia go do stanu używalności.

Członek PZA

Wspierają nas


facebook

Do dwóch razy sztuka czyli Elbrus 2014

Elbrus- Gawarit Maskwa: Wsio po 500 rubliej
15 maj
Startujemy z lotniska we Wrocławiu w dwóch grupach. Jedna z grup po pewnych kłopotach turystyczno-trasportowych w Monachium melduje się tuż przed odlotem do Moskwy na lotnisku. Obie grupy już porządnie stopiły pierwsze lody ciepłym wysokoprocentowym alkoholem. Przecież do wyjazdu na wschód trzeba się dobrze przygotować...
16 maj
Lądujemy w Moskwie przed świtem i wpadamy na rekonesans turystyczny do centrum Moskwy o świcie. Niestety nie wszystkim jest dane podziwiać to piękne miasto - to efekt topienia lodu. Po standardowym rosyjskim zamieszaniu lotniskowym lecimy do Wód Mineralnych. Pakujemy się do busa i ruszamy. Jest gorąco i duszno, ale w końcu zatrzymujemy się na pierwsze ZIMNE rosyjskie piwo. Ten smak będzie dla niektórych wyznacznikiem jakości rosyjskiego piwa do końca wyjazdu. Wjeżdżamy do doliny Baksanu, podziwiamy widoki, gazowe rury, wojskowe posterunki z wozami opancerzonymi i armatami oraz paradujące po drogach krowy. Po drodze robimy zakupy w miejscowości Tyrnyauz w osiedlowym sklepie. Objętość i waga zakupionego żarcia nas trochę przeraża, ale to w końcu 9 facetów do wyżywienia przez 9 dni. Popołudniem docieramy do naszej bazy w miejscowości Nieitrino. Wyposażenie i standard mieszkania jest dalekie od naszych wyobrażeń, ale po około 30 godzinach podróży śpi się wyśmienicie.
17 maj
Bez napinki wstajemy późno, robimy pierwszą jajecznicę na jedynym słabym elektrycznym palniku. Trwa to wieki, ale smakuje dobrze. Ruszamy busem do miejscowości Terskol. Po drodze zmieniamy walutę i odwiedzamy po raz pierwszy bazarek w Czegecie. Wczesnym południem po małej kłótni z kierowcą w sprawie ceny przejazdu ruszamy z Terskolu w kierunku szczytu Piket nr 105 (ok 3400 mnpm). Negocjacje cenowe kończą się na nic nam wtedy nie mówiącej sumie 500 rubli. Słońce praży niemiłosiernie, niektórzy z nas przerzucają się na stroje kąpielowe . Po drodze mijamy obserwatorium astronomiczne. Widok to dość przytłaczający. Rozsypujące się baraki, niedokończone betonowe budynki, wszędzie pełno drutów i kabli. Jednak to właśnie stąd po raz pierwszy widzimy nasz cel ELBRUS , a także sporą cześć pasma Kaukazu z Uszbą, Kazbekiem i masą innych, pięknych (osiągalnych?) szczytów. Popołudniem dochodzimy do budynku pod Piketem nr 105. Na pierwszy rzut oka "lekkie" zaskoczenie - to tu mamy spać? . Pokrywa śnieżna wewnątrz budynku dochodzi do 1,5 m - szkoda, że nie wzięliśmy nart. Strych budynku nadawał się jednak do przenocowania przy pewnej dawce środków "upiększających" i uśmierzających ból egzystencji.
18 maj
Po długim śniadaniu i wielu uporczywych próbach rozwalenia futryny głowami ruszamy na lekko w górę. Dość sprawnie, przy pięknej pogodzie docieramy do Lodowej Bazy (ok. 3700 m). Sesja zdjęciowa i długi odpoczynek na gładkich wulkanicznych skałach. PIĘKNIE! Schodzimy wszyscy w dół - niektórzy skutecznie uprawiają "dupozjazd" - do naszego przytulnego stryszku. Posilamy się i zaczynamy długie zejście. Tym razem omijamy Obserwatorium Astronomiczne, dzięki czemu trafiamy ciekawe bazaltowe skały . Na dole w Terskolu pilnie uzupełniamy stracone płyny zimnym TIEREK-iem (lokalne piwo) i posilamy się tak długo oczekiwanym przez niektórych baranem. Rozczarowanie smakiem jest pełne. Wracamy na bazę do Nietrino. Wieczorem pakujemy żarcie i podstawowy sprzęt.
19 maj
Ruszamy rano busem do Azau na wyjście aklimatyzacyjne. Kolejka o podwyższonym standardzie bezpieczeństwa wyciąga nas przez stację pośrednią Staryj Krugozor do stacji Mir na 3500 m. Ciężkie plecaki, sypiący śnieg i wiatr nie zachęcają do akcji. Decydujemy się na wyjazd ratrakiem do schroniska Priut 11 na wysokość ok. 4050m, gdzie nasz opiekun-organizator zarezerwował nam nocleg. Przejazd ratrakiem jest zjawiskiem niezapomnianym i kosztuje o dziwo 500 rubli. Jakież było nasze zdziwienie, jak się okazało, że schronisko jest zamknięte a chatar nie jest poinformowany o naszym przyjeździe. Później takie sytuacje dziwiły nas coraz mniej i zaczęliśmy je traktować jako standard (bynajmniej nie europejski). Z "pomocą" przyszedł kierowca ratraka, który przypadkowo miał w pobliżu schroniska 5 baraków mieszkalnych i jadalnię - oczywiście po 500 rubli . Zajmujemy jeden barak, szybki przepak i ruszamy w górę. W zależności od ochoty, kondycji i oceny niesprzyjających warunków (mgła, wiatr i śnieg) docieramy na około 4700 m. Fajny zjazd byłby jeszcze lepszy, gdyby nie mgła i moje pożyczone mega narty o długości 110 cm. Pogoda pogarszała się z minuty na minutę. Wieczorem wyjście do latryny lub kuchni można śmiało nazwać wyprawą wysokogórską.
20 maj
Po niezbyt odprężającej nocy i ciągle pogarszającej się pogodzie zamiast wyjścia aklimatyzacyjnego decydujemy się ubrać we wszystko co mamy i zjechać na dół do stacji Mir i dalej kolejką do Azau. Na dole sielanka, spokój, pogoda, kolejne nieudane podejście do baraniego szaszłyka i zdecydowanie lepsze do lokalnego piwa Elbrus. Małe zamieszanie językowo-logistyczne powoduje dość długie oczekiwanie na busa, jednak 1,5l koniaku "samopału" skutecznie umila czas. Po powrocie na bazę w Nieitrino nie ma wody i udajemy do sauny. Niektórzy się dowiadują, że piwa nie leje się na gorące kamienie, a większość (jeśli nie wszystkie) zdjęć z tego wypadu została ocenzurowana.
21 maj
Po krótkiej nocy rano pakujemy resztę sprzętu i znanym już traktem: bus- kolejka- ratrak, docieramy do baraku koło Pruta 11. Wiatr i śnieg nie odpuszczał i dlatego mamy pół metra śniegu wewnątrz baraku przy drzwiach. Gotujemy jakąś strawę i mamy zamiar iść wcześnie spać. Oczywiście się nie udaje, bo rozmowa w naszym gronie i ze spalonym w słońcu Rosjaninem i jego kolega z Baszkirii płynie i płynie. Zbieramy się jednak do spania - w końcu to jutro może być TEN DZIEŃ.
22 maj
Pobudka o 2-giej, śniadanie i trzej piechurzy (vel. Dziurkacze, vel. Robale) z przewodnikiem ruszają ok. 3-ciej w górę. Epizod Robali zostanie opisany w innym wątku. Narciarze pół godziny później, w tym ja na nartach dłuższych o 60 cm niż poprzednio. Dopiero dziś widać, jakże różnorodną grupą indywidualistów jesteśmy - czytaj prawie każdy idzie swoim indywidualnym tempem i grupa strasznie się rozciąga. Na szczęście widoczność na to pozwala, ale tempo u większości powyżej 5000 znacznie spada . "Przewodnik" Piotr idzie ostatni (!!!) - czyżby się bał, że ktoś zawróci :-). Trawers w kierunku przełęczy ciągnie się w nieskończoność. W końcu dopadam przełęczy na 5300 i ruszam stromo pod górę. Z góry widzę spore poruszenie na przełęczy i trawersie. Jeden z naszych nie zmienia pozycji od kilkunastu minut - dwójka innych zjeżdża z nim w dół. Dwójka fighterów Jano i Arkady odrywają się do przodu i około 11 stają na szczycie. BRAWO CHŁOPAKI!!! Zjeżdżają z samego wierzchołka, spotykam ich przed poręczówkami na ok. 5500 m. Dodają otuchy, że już niedaleko (ok. 1h), przekazują mi radio i śmigają w dół, a ja ruszam samotnie w górę. Niedługo potem łączą się ze mną chłopaki z przełęczy. Przekaz jest jasny - zawracają - w szybkim tempie nadeszła mgła. Przepinam się do zjazdu i chcę ich jak najszybciej dogonić i nie być sam w tej mgle. Zjeżdżam prawie na przełęcz i spotykam "przewodnika" Piotra. Proponuje mi wejście na szczyt - ulegam diabelskiej pokusie, bo to przecież przewodnik. Ruszamy, ale jego tempo jest strasznie wolne. Na wysokości ok. 5500 Piotr stwierdza, że nie da rady wejść i musimy zawrócić. Skąd ja wtedy miałem siłę nie potrafię wytłumaczyć. Schodzimy w dół, ale jego tempo wcale nie rośnie. Dopadam nart - teraz mógłbym śmignąć na dół w około godzinę, ale widoczność jest ok. 30 m. Czekam, marznę, jem, piję i ... nie oddalam się zbytnio. Setki razy się zastanawiam czy go nie zostawić i nie pocisnąć w dół . Dylematy rozwiązuje mi kolega, którego spotykam na ok. 5200. Jest wykończony i tempo ma jak przewodnik. Mgła nie odpusza - widoczność do 30m. Udaje się połączyć z bazą przez radio. Wysyłają jednego z piciem i żarciem oraz potem dwóch do zwiezienia osłabionego. O bezskutecznych próbach wysłania rosyjskich służb ratunkowy nie będę się rozpisywał - żenada. W końcu się przejaśniło. Jak się pojawia pierwszy "półratownik" zjeżdżam wykończony w dół, dodatkowo dociążony drugim plecakiem i dodatkową parą nart. O przyjemności ze zjazdu nie może być mowy. Grupa ratunkowa dociera do bazy dobrze po zmroku, tylko przewodnik się znów gdzieś zgubił. Kolejna dwójka idzie szukać przewodnika. Znajdują go majaczącego kilkaset metrów od schroniska. I ZNOWU SIĘ UDAŁO. O błędach tego dnia mam nadzieję będziemy dyskutować jeszcze nie raz i wyciągać właściwe wnioski. Jeden nasuwa mi się taki: Lepiej idź w góry ze znajomym kompanem niż z nieznanym "przewodnikiem".
23 maj
Dzień odpoczynku, opalania, gotowania i snu. Sprawdzamy pogodę i decydujemy się zostać na górze i jutro spróbować znowu. Prognozy nie są całkiem optymistyczne i postanawiamy wystartować jeszcze wcześniej, tym razem w siedmiu: narciarze, jeden dziurkacz i przewodnik.
24 maj
Pobudka o 1-szej i ruszamy ok. 2-giej. Jest zimno i dość mocno wieje. Noc ciągnie się, a to znaczy, że się nie ociepli. Dziurkacz zawraca tuż przed świtem - jest za zimno i nogi marzną. Kilka promieni o świcie łapiemy na trawersie, ale zaraz potem zasłania je wschodni wierzchołek Elbrusa. Idziemy różnym tempem, ale na przełęczy meldujemy się w podobnym czasie. Nawet przewodnik się nie zgubił :-). Ruszamy dalej. Tutaj tak nie wieje, ale padający dzień wcześniej śnieg przykrył ślady i trzeba torować. Padam z nóg. Spotykamy się "wkrótce" wszyscy około 12-stej na szczycie. Jesteśmy wykończeni, ale szczęśliwi. Widoki piękne, robimy zdjęcia, kręcimy filmy, jakaś łza szczęścia spływa po policzku... i szybko zjeżdżamy, bo wiatr i mróz nie odpuszcza. Zjazd jest długi i dość wymagający w tych warunkach śniegowych, ale nikt z nas teraz nie oddałby nart za żaden skarb. Cali i zdrowi meldujemy się w bazie. Drzemka, pakowanie i spadamy w dół. W Azau świętujemy piwem i "Cieborakiem". Wieczór na dole jest dłuuugi.
25,26, 27 maj
Wjeżdżamy do gorących źródeł za miejscowość Nalcik. Humory dopisują, piwo i wino "samopał" leje się strumieniami. Kąpiele błotne i wygłupy jakbyśmy mieli po 20 lat mniej. Dzień później zakupy pamiątek, nerwowe rozliczenia i pakowanie. We wtorek o 23-ciej wyruszamy do domu. Robimy jeszcze spore zamieszanie na lotnisku w Vodach Mineranych, bo pani na lotnisku chce łapówkę za nadbagaż. Kończy się na 2000 rubli. Nie wszystko w Rosji jest po 500 rubli. Po 25 godzinach podróży meldujemy się na lotnisku we Wrocławiu.
PS. Podziękowania od tych co wiedzą dla tych co wiedzą, za wsparcie i pomoc w najtrudniejszych momentach.
Banan

Podsumowanie:
Wyprawa "Elbrus 2014" odbyła się w dniach 15-28 maja 2014.
6 spośród 9 członków ekipy stanęło na szczycie Elbrusa, po czym zjechali z niego na nartach. Wszyscy szczęśliwie powrócili do domu:-)

Uczestnicy:
Sławek Parzonka, WKGiJ
Tomek Jamien, WKGiJ
Dariusz Smoczny, WKGiJ
Franek Kramek, WKGiJ
Tomasz Banasiak, WKGiJ
Andrzej Bobiński, WKGiJ
Arkadiusz Dąbrowski, GOPR
Janusz Pawłowski, "Pograniczna"
Arkadiusz Bankiewicz, SG

Komentarze

Brak komentarzy. Może czas dodać swój?

Dodaj komentarz

Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
Wygenerowano w sekund: 0.11
9,670,111 unikalne wizyty